Dzisiaj przeniesiemy się do Holandii, a dokładniej do Fryzji położonej około 80 km na północ od Amsterdamu. Ten obszar różni się od innych regionów holenderskich: oprócz ogromnej ilości pięknych wiatraków jakie się tam znajdują, Fryzja posiada własny ojczysty język zwany fryzyjskim – o czym dowiedziałam się kiedy znalazłam ten artykuł. To co zwróciło moją uwagę to oczywiście wnętrza, ale nie one same mnie zachwyciły. Podoba mi się prostota jaka w nich panuje. Jak mówi sam właściciel: „najważniejsze, aby zawsze iść do najprostszego rozwiązania”. Choć nie jest to takie łatwe, często najprostsze rozwiązania są właśnie najtrudniejsze. Dom po latach renowacji i twórczego dostosowywania odzyskanych mebli z miejscowych stodół zaczął mieć swój własny charakter. Dużo w nim natury, bieli i szarości, które są kolorami gospodyni. W tym spokojnym, naturalnym wnętrzu znalazły się również ikony designu: lampy Glo-Ball Jaspera Morrisona dla Flos oraz sofa Axel Gijs Papavoine dla Montis. Zachwyciło mnie umiejętne połączenie nowoczesnej sztuki użytkowej ze starociami pełnymi wdzięku. Obserwujemy tutaj wnętrza wypełnione starymi przedmiotami, które razem z nowymi tworzą spójną całość. Ten dom z pewnością jest domem z duszą, gdzie przestrzeń życiową właścicieli wypełniają różne tekstury i ciekawe obiekty takie jak owcza wełna, zabytkowy francuski stół wiejski czy uszkodzone krzesła…
więcej znajdziecie na stronie: www.dwell.com