Trochę o Skandynawii...

By in

Pięć lat temu wyruszyliśmy z przyjaciółmi do Norwegii. Podróżowaliśmy samochodem, naszym celem były dalekie Lofoty. Kiedy tam dotarliśmy Norwegia mnie oczarowała – piękna przyroda, dużo amarantowych kwiatów, a w tle turkusowy kolor morza… ludzie szczęśliwi, uśmiechnięci, przyjacielsko nastawieni… Cały ten sielski obrazek byłby cudowny gdyby nie pewna (dla nas) anomalia, którą był długi dzień. Tak długi, że się nie kończył. Siedzieliśmy z przyjaciółmi na tarasie i obserwowaliśmy odpływ i przypływ kompletnie zdegustowani brakiem zmierzchu.  Wyruszyliśmy tam w porze kiedy nie było nocy i cały czas było widno. Na biegunach obserwujemy dwa zjawiska: brak nocy i ciągłą noc zwaną nocą polarną. Wówczas przez niemal pół roku jest ciemno. Skandynawowie przy obecności półrocznych nocy chcą do swoich domów wprowadzić jak najwięcej światła, dlatego właśnie w skandynawskich wnętrzach przeważa kolor biały – od podłóg, po meble i dodatki. U nas też obserwuje co raz więcej bieli obecnej we wnętrzach. Moda na biel  przyszła do nas z samych biegunów, zdecydowanie zaznaczyła się jako trend a przy okazji przypomniała mi moją podróż 🙂 Zapewne chęć posiadania jasnego wnętrza u nas wynika z zupełnie innej motywacji niż w Skandynawii. Tak samo inaczej kreujemy ją we wnętrzach.  Styl skandynawski jest surowy i lubi mocny kolor, u nas jest to dopiero początek. Jeszcze nie czujemy się za pewnie, aby operować wyrazistymi barwami we wnętrzu. Osadzeni jesteśmy w klimatach angielskich, klasycznych, francuskich (shabby chic, prowansja, której nie należy kojarzyć wyłącznie z lawendą:)). Uwielbiamy beże i brązy. Zaczynamy obcować z surowym designem skandynawskim i powoli przekonywać się do mocnych kolorów. Na razie wzięliśmy sobie biel i dodaliśmy to w czym czujemy się dobrze: trochę babcinych bibelotów, trochę „obdartych” mebli, trochę francuskiej elegancji. Wszystkiego po trochu, ale z wyczuciem – niczego za dużo. Załączam zdjęcia wnętrza, które właśnie ma w sobie takie pomieszanie, trochę tego i tamtego 🙂 

Różne rodzaje oświetlenia: od bardzo eleganckich żyrandoli, nowoczesnych halogenów do prostych w swojej formie wiszących lamp (nad wyspą kuchenną). Trochę francuskiego designu (eleganckie jedwabie w oknach, żyrandole, meble) trochę skandynawskiego (biel, brak zasłon w kuchennych oknach, drewniany skos pomalowany na biało). Bogato zdobione meble połączono z dość prostymi szafkami kuchennymi. Całość jest zgrana, wszystkie elementy do siebie pasują i nic się nie gryzie. Bardzo podoba mi się rozwiązanie oświetlenia przy łóżku w sypialni, gdzie zamiast lamp ustawionych na szafkach nocnych zostały powieszone dwa żyrandole. Moją uwagę zwróciło również wyjątkowe lustro  (widziałam podobne w ofercie Lisbeth Dahl). Do tego piękne  meble shabby chic (jakby były wyciągnięte z dna morza 🙂 a w roli głównej (uwaga) ciemne podłogi – które również goszczą w skandynawskich wnętrzach. Kolorystyka idealna: biel, czerń, beże i szarości. Wnętrze bardzo oryginalne. Osobiście podoba mi się dodanie elementu zaczerpniętego z odległej historii. Przyznam, że jest to rzecz, która mnie absolutnie zdobyła:  część wystroju (a nawet powiedziałabym, że jest to element konstrukcyjny) nawiązująca do starożytnej Grecji, którą jest piękna kolumna w stylu jońskim z dwoma zawiniętymi  ogarami – trzeba uznać, że kreator tego wnętrza miał bardzo oryginalny pomysł. Miłego weekendu.

fot: VARTNYA hem

Leave a reply