Co roku to samo… Niby jestem przygotowana, spokojna… wydawałoby się, że wszystko dopięte jest na ostatni guzik… Iiiiii nagle okazuje się, że jednak tak nie jest. Jeszcze to i owo… gotowanie, sprzątanie i ostatnie prezenty… Co roku ta sama historia… I wiecie co – cieszę się z tego.. ten urok spontanicznych ruchów jest uroczy, a zaplanowane działania odhaczane jeden po drugim – to nie na dla mnie, mój temperament by tego chyba nie zniósł… Tak więc szaleństwo na ostatni pełny tydzień przed Świętami rozpoczęte 🙂 Kolorowy zawrót głowy, chęć kupowania, dekorowania domu, sprawiania radości najbliższym i ten ciepły domowy klimat… przy kominku, stole pełnym pyszności, w świątecznych swetrach w renifery, a rano w nowych pidżamach i skarpetach prosto spod drzewka. Wszystko przypieczętowane filiżanką mojej ulubionej gorącej czekolady… Tak – to bardzo odpowiedni czas na codzienne picie gorącej czekolady 🙂