Zakochana jestem w klimacie – tego właśnie również szukam we wnętrzach. Każda przestrzeń powinna mieć swojego ducha… Wchodząc do czyjegoś domu dowiadujemy się więcej o jego właścicielach. Gdybym zaprosiła Was do naszego domu to z pewnością dowiedzielibyście się o nas, już na samym wejściu trzech rzeczy: po pierwsze: mamy dzieci :), po drugie ktoś z nas jest audiofilem i po trzecie – ktoś jest molem książkowym – masa płyt, książek i zabawek daje nam tę wiedzę 🙂 Przy dłuższym oglądaniu wnętrza wyłoniłyby się kolejne pasje i te drobniejsze zainteresowania. Lubię kiedy dom „mówi” nam coś o jego mieszkańcach – właśnie takie wnętrza mają duszę – dom, w którym mieszkamy jest przecież naszym „ubraniem”.
Jeśli są rzeczy, które kochamy, a w opinii innych są to kicze – to i tak powinniśmy otaczać się tymi właśnie „kiczami”. A co najciekawsze te kicze w zestawieniu z innymi przedmiotami mogą wyglądać naprawdę szałowo. Kiedy mamy do czynienia z przedmiotem, który nas urzeka, ale nie do końca jesteśmy do niego przekonani, zakrada się często pytanie: hit, czy kit ? A no właśnie… i tutaj zaczyna się cała historia tworzenia wnętrza z duszą. Słuchać siebie to duża sztuka, ale kiedy ją osiągamy tworzymy wnętrza, które zawsze są bardzo oryginalne – przecież nie ma dwóch identycznych osobowości. Dzisiaj przedstawiam mnóstwo hitów w postaci lampy-pelikana lub też innych dziwolągów typu świecznik – nosorożec, kinkiet-ananas. Wszystko w oprawie głębokiego granatu, przemieszanego z szafirem, fioletem, słonecznym żółtym i amarantem. Kolory idealnie współgrają ze sobą, głębia granatu stanowi wysmakowane tło, na którym w bardzo wyrafinowany sposób prezentują się wspomniane lampy, kinkiety i inne figurki. No cóż… mam słabość do ciemnych wnętrz, a do tego szaleje za tymi, w których jest pełno „dziwactw”… Cała sztuka zgrać to ze sobą i zaaranżować tak, że z kiczu powstanie prawdziwy hit 🙂
zdjęcia: www.grahamatkinshughes.com, pinterest