Krótka relacja z zaplecza naszej sesji zdjęciowej jednego z moich ostatnich projektów. Kancelaria Notarialna przy ul. Kolejowej w Warszawie była dla mnie nie lada wyzwaniem, ale o tym już niebawem kiedy zaprezentuje całą sesję.
Podczas sesji jak to zwykle bywa są chwile pełne śmiechu. Tym razem takich chwil również nie zabrakło. Jedną z nich, bo o niej mogę wspomnieć 😉 była chwila kiedy Celestyna poprosiła mnie, abym przestawiła lekko róg. Tutaj muszę dodać, że chodziło o dekoracyjny róg, który stał na jednym ze stolików. Usłyszałam: Aniu podejdź do rogu. Słowa te inaczej zinterpretowałam i jak to czasami bywa – kiedy nie widzisz za bardzo sensu wykonywanej czynności, ale mimo to ją wykonujesz -poszłam grzecznie do kąta 😉 Kolejno usłyszałam: Aniu do rogu… a więc przeszłam do kolejnego rogu – pokoju oczywiście… W końcu kiedy za trzecim razem złapałam o jakim rogu mowa, wszyscy zaczęliśmy się głośno śmiać… I to są te chwile, które mnie rozluźniają w pracy, które wspominam i które bardzo lubię.
W kancelarii są dwie sale dla klientów oraz wejście i poczekalnia. Wszystko zostało urządzone w ciemnej kolorystyce z dużą dawką koloru w postaci obrazów i mebli. Uwielbiam mocne nasycenie we wnętrzach, staram się przy swoich projektach zawsze gdzieś umieścić kolorowy akcent. Czarne ściany i sufity pozwoliły każdą inną tonację wynieść na główny plan. W tym wnętrzu barwy grają pierwsze skrzypce, dlatego też nie odkrywam jeszcze wszystkich kolorów w kancelarii. Będą one w kolejnym poście kiedy zaprezentuje całą sesję 😉
Na zdjęciach nasze obrazy na drewnie, wśród nich: nasza Caryca Tukarzyna zapisała się na kartach historii nie tylko przez wielkość swego imponującego żółtego dzioba, ale również jako kobieta wielce światła, pełna innowacyjnych idei oraz wysoce wyrafinowanej technice Fokstrota.
Vincent Whitechill Godparrot XVI. Vinny to nasza szelmowska papuga, która każdego dnia ma usposobienie dosyć ironiczne. Jego swawolna natura wyrażona jest również w jego zewnętrznej fasadzie. Ręce w kieszeni, rozpięta, luźno noszona koszula mogłaby świadczyć o jego leniwej naturze. Nic bardziej mylnego, Vincent jest niczym sowizdrzał pełen psot i figli z wręcz scenograficznym, rubasznym humorem. Czarny Don Raven zawieszony na ścianie będzie się prezentował niczym piękny arras wyrobiony w średniowiecznej manufakturze. Dostojna szata pozwala na jego towarzystwo, w takich komnat jak: salon, sypialnia, czy też gabinet. Doda im królewskiej wręcz oprawy. Szlachetne tło w pięknym kolorze royal dodaje całości trójwymiaru jednocześnie nie odciągając uwagi od naszego charakteru donkiszotowskiego Don Ravena.
Stylizacja ma to do siebie, że wymaga ogromnej ilości ruchu. Kompletnie niezauważalnego podczas sesji, ponieważ w głowie jest pełno obrazów i tego jak może wyglądać dana aranżacja. Nie rozmyślam wtedy o niczym innym. Głównie to Celestyna wykonuje ekwilibrystyczne figury chcąc uchwycić jak najlepszy kadr, tym razem ja też zachciałam, ale mój kadr w telefonie wymagał tylko położenia się 😉
fot. Rafał Wołk