Co jakiś czas mam ochotę podzielić się czymś więcej niż tylko światem wnętrz, pięknymi przedmiotami, czy też własnymi spostrzeżeniami dotyczącymi aranżacji. Wtedy właśnie umieszczam kolaż zdjęć, które oddają to co bym chciała powiedzieć – przedstawiam mój świat, a zarazem świat Malabelle – gdyż składa się on głównie ze świata widzianego moimi oczami… W dzisiejszych zdjęciach są lekko już przykurzone wspomnienia wakacji i podróży z przyjaciółmi…
Uwielbiam podróżować – otacza nas piękny świat, który w oczach każdego z nas wygląda zupełnie inaczej. Podróżą jest dla mnie również książka jak i spotkanie drugiego człowieka. Dziś wspominam głównie poranki, które przyznam – uwielbiam. Piąta rano, szczególnie wiosną, kiedy już przyroda nie śpi i jest widno, to bardzo przyjemna pora. Cisza, cisza, cisza… Słychać tylko ptaki, owady, wiatr. Wszystko jakby pachnie mocniej i smakuje lepiej. Z czasów kiedy żeglowałam zwiedzając jeziora z moją ówczesną „bandą” też wspominam ten magiczny świt. Poranną mgłę, dzwonki, odgłosy portu, relingi uderzające o maszty. Wczesnym świtem świat wygląda zupełnie inaczej i da się usłyszeć jego naturalne brzmienie, poczuć zapachy, a wszytko to jest niczym nie zmącone…
Miałam bardzo intensywny a zarazem interesujący tydzień, spotkałam wiele ciekawych osób, z którymi miałam okazję porozmawiać, wypić kawę lub mrożoną herbatę. Może ten wypełniony spotkaniami tydzień spowodował moją „mentalną wycieczkę”? Nie wiem, ale to przyjemna „podróż”.
fot. The taste of sunshine