Historia pewnego Mędrca... W świecie ulubionych dekoracji, figur i posążków.

By in ,
Historia pewnego Mędrca... W świecie ulubionych dekoracji, figur i posążków.

Dekoracje, pamiątki, drobiazgi… Ewidentnie jestem zbieraczką i kolekcjonerką rzeczy dziwnych, innych i przede wszystkim fajnych. 😉 Zachwycam się pięknem przedmiotów oraz ich energią. W przyszłości z pewnością będę babuleńką otoczoną mnóstwem rzeczy niepotrzebnych, ale jakże ważnych dla mojej duszy. Wybieram je zawsze pod wpływem impulsu, znajduje w nich „to coś”. Może jako babcia będę przekazywała je moim ukochanym wnukom, w postaci prezentów z cyklu: jedna rzecz i jedna historia. Bowiem każdy przedmiot ma swoją historię i każdy coś dla mnie znaczy.

W jeden z pięknych, jesiennych poranków spacerowałam sobie na targu zwanym Koło, kiedy ujrzałam właśnie przedmiot, który mnie kompletnie urzekł. Była to figurka Mędrca. Znajdowała się ona w maleńkiej budce, gdzie dwóch starszych panów rozprawiało o rzeczach ważnych i najważniejszych.  Byli oni elegancko odziani i wyglądali na warszawiaków z lat trzydziestych, z muchami przy koszulach i eleganckimi szelkami przy spodniach. Trudno mi było się wbić w ich dyskusje, szczególnie z uwagi na fakt, że klientami nie byli specjalnie zainteresowani. Kiedy udało mi się w końcu zaznaczyć swoją obecność na tyle, aby zadać pytanie, okazało się, że Właściciel tego uroczego miejsca gdzieś sobie poszedł i żaden z Panów nie wie ile ten Mędrzec kosztuje i czy jest on na sprzedaż. Postanowiłam zatem poczekać na Posiadacza magicznej, maleńkiej budki z drobiazgami. Minuty uciekały goniąc jedną za drugą, a Właściciela widać niestety nie było. Po jakimś czasie powoli zaczęłam oddalać się od małej chatki, oglądając po drodze różności. W końcu powędrowałam w swoją stronę i wróciłam do domu.

Przyznam, że uwielbiam ten targ staroci. Zawsze coś tutaj znajdę dla siebie. Nie jestem jednak częstą bywalczynią tego miejsca, ponieważ gdybym była, prawdopodobnie ilość rzeczy nie pozwoliłaby mi na swobodne poruszanie się po domu. 😉 Wracając do historii figurki. Dwa miesiące później kiedy ponownie odwiedziłam Koło postanowiłam odszukać maleńką budkę z nieobecnym właścicielem. Tym razem udało mi się. Znalazłam nie tylko budkę, ale również zastałam Właściciela. Siedział on dumnie na swoim rozkładanym krześle. A było to krzesło, które wędkarze zawsze mają podczas swoich wypraw. Posiadacz maleńkiej chatki miał duże wąsy i palił fajkę. Był uśmiechnięty jak i również zaskakująco szarmancki. Po krótkiej rozmowie ustaliliśmy, że jest w dalszym ciągu szczęśliwym posiadaczem figurki, lecz jest ona schowana w uroczej chatce. Zaprosił mnie tam, abym w gąszczu wielu gadżetów ją sobie odnalazła. Najpierw jednak budkę musieli opuścić warszawiacy z lat trzydziestych, którzy to dwa miesiące temu prawili o rzeczach ważnych i najważniejszych. Kiedy weszliśmy do chatki 1,5 m x 1 m, Właściciel przeprosił mnie bardzo za woń, która unosiła się w środku. Faktycznie poczułam unoszący się zapach wódki. W budce stały sobie szklanki napełnione do końca czystą, przeźroczystą cieczą i czekały na wspomnianych eleganckich warszawiaków odzianych w muchy i szelki. Natychmiast zrozumiałam ich chęć do dyskusji wszelakich i kompletny brak zainteresowania klientami :))) Nie po to przecież raz w tygodniu na kilka godzin się tam spotykają. 🙂  Po krótkim czasie moje oczy skierowały się ku posążkowi. Uradowałam się. Jest! Tak, to dokładnie tem sam Mędrzec, którego widziałam dwa miesiące temu. Po małych negocjacjach nabyłam figurkę i odeszłam pełna wrażeń i refleksji o dawnej Warszawie. Wyobraźnia rozbudziła się podczas spotkania urokliwych Panów, a atmosfera miejsca bardzo ją pobudziła. Dlatego pewnie w drodze powrotnej nabyłam jeszcze dwa piękne kieliszki do wódki z lat pięćdziesiątych: jeden zielony, a drugi granatowy. Uwielbiam to zestawienie kolorystyczne. Jakbyście nie wiedzieli to kieliszki kryształowe również zbieram :))) ale to już zupełnie inna historia.

Cała ta opowieść sprowadza się (o dziwo) do równowagi w posiadaniu zarówno pamiątek jak i dekoracji. Niektórym z nas życie z mnóstwem przedmiotów wokół pomaga przetrwać, jest sposobem na bycie radosnym i szczęśliwym. Na mentalne podróże w nasze odwiedzane miejsca. Innym takie przeładowane wnętrze będzie przeszkadzać i dążyć oni będą do czystych wnętrz. Nie ma jednej odpowiedzi na pytanie jak być powinno. Odpowiedzi jest tyle, ile jest nas. Każdy sam decyduje, w jakim otoczeniu czuję się najlepiej. Najważniejsze, aby nie zakłócać własnego wewnętrznego głosu opiniami innych i aby opinie te nie były naszym drogowskazem.

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *